Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przedni ród. Mógłbym dowieść tego pisemnie nawet drukiem. O, panie, pióro moje rzutkie: wszystko udowodni. Nazwisko Dombi trzeba wymawiać ze czcią i dumą. Józef Bagstok nie schlebia i schlebiać nie umie. Jego królewska wysokość książę Yorku nieraz mawiał, że major Bagstok szczery człek, zawsze prawdą żyje. Tak, panie, prawdę cenię nad wszystko, za nią w ogień i wodę skoczę. Dombi! Dombi! To są, mówię panu, wielcy ludzie, niech mnie Bóg skarze, wielcy i starożytnego rodu.
— Jesteś pan zbyt łaskaw, panie majorze — bronił się pan Dombi. Rodzina nasza nie zasługuje na to uznanie.
— Nie, panie, oto i mały mój przyjaciel poświadczy, że major Bagstok człowiek szczery. Pański synek — dodał ciszej — przejdzie do historyi. Chłopczyk ten, mówię panu, to wielkie dzieło. Strzeż go pan, panie Dombi, jak źrenicy oka.
Pan Dombi zauważył, że zna swe obowiązki względem syna.
— A oto, panie — ciągnął major, trącając laską młodego Biterstona — przedstawiam tego chłopczyka. Syn Biterstona z Bengalu. Ja i jego ojciec — to dwaj przyjaciele. Służyliśmy w jednym pułku. Gdziekolwiek byliśmy, wszędy głośno było o Bilu Biterstonie i Józefie Bagstoku. A spojrzyj pan na niego: głupi, kom-