Strona:PL Karol Baudelaire-Kwiaty grzechu.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
LV
WINO SAMOTNIKA.

Powłóczyste spojrzenie kokietki ponętnej,
Które śliźnie się ku nam jak promień wieczoru
Blady — słany przez księżyc drżącemu jezioru,
Kiedy w nim przejrzeć pragnie swój wdzięk obojętny;

Ostatni wór dukatów w chciwem gracza ręku,
Lubieżny pocałunek chudej zalotnicy,
Muzyka nerwująca, a pełna tęsknicy,
Jak echo dalekiego cierpień ludzkich jęku,

Flaszo głęboka! wartoż to wszystko twej treści?
Ostrych balsamów, jakie łono twoje mieści,
I hojnie spragnionemu poecie użycza?

Ty mu dajesz nadzieję, i miłość, i życie,
I dumę — ten skarb wszelkiej biedy — co na szczycie
Tryumfu nas umieszcza i w rząd bogów wlicza!