Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nawet wzniosła, pachnąca cukrem i wanilją. Panienka jest oczywiście Niemką, ale to czyni ją istotą jakby egzotyczną. Miły Boże, i to już przecież było: ta czarna gąska, z którą nie można było się dogadać. Więc tak, więc naprawdę całe życie zrobione jest z jednego kawałka?
A potem tych dwoje siaduje na ławeczce obok siebie i rozmawiają najwięcej o samych sobie. Już nie jaśminy kwitną, ale jesienne georginje. Wszyscy zachowują się tak, jakby tych dwojga tam na ławce wcale nie dostrzegali. Starszy pan woli wcale nie chodzić w tamtą stronę, a lampiarz, jeśli już koniecznie musi przejść tam tędy, kaszle zdaleka, baczność, to ja idę.
Ach, wy kochani ludzie, naco tyle ceremonij! Jakby to było czemś tak niezwykłem i niesłychanem, że ktoś jest po uszy zakochany w córce swego przełożonego! To się zdarza, to już tworzy cząstkę tego zwyczajnego i konwencjonalnego życia. Przecież jest tak samo jak w bajkach dla dzieci: trzeba się zalecać do królewny.
Wszystko jest jasne i wyraźne, ale i to tworzy poezję sytuacyjną, żeby się niezdecydowanie wahać, odwlekać i nie odważyć się, jakby chodziło o coś niesłychanego i niedostępnego. A panienka tkwi w tem wszystkiem aż po uszy, lecz i ona ma w sobie wypisane prawidła gry: najpierw podać koniuszczki