Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pie magazynu, duże, mniejsze, najmniejsze i zależnie od wieku, miały coraz jaśniejsze włosy. Jadły kołacze z powidłami, jakby tylko nato, aby móc się umazać powidłami od ucha do ucha. Nie umiem już przypomnieć sobie wyglądu ich taty; pamiętam jedynie jego obwisłe spodnie z głębokiemi wypukłościami w kolanach, zdającemi się wyrażać najgłębszą ojcowską tkliwość. I tam dalej: sami tacy porządni, sumienni, wrażliwi ludzie. I to widać stanowi cząstkę mego życia, że poznałem tylu takich porządnych ludzi.
Pewnego razu stałem za pociągiem przesuniętym na boczny tor; po drugiej stronie szedł lampiarz ze zwrotniczym, nie widzieli mnie i rozmawiali o mnie.
— ...porządny człowiek — rzekł zwrotniczy.
— I taki... dobry z kościami — mruczał ociężały lampiarz.
A więc. Słowo się rzekło i wszystko już wiadomo. Teraz trzeba ukryć się na chwilę przed ludźmi i przyjąć do wiadomości, że w gruncie rzeczy jestem szczęśliwym i zwyczajnym człowiekiem.

XIV

Taka stacja to jakby całkiem odrębny świat. Łączy się ona ściślej ze stacjami, śród których jest jednem z ogniw, niż z tym światem, który jest po drugiej strony płotu. Chyba jedynie jeszcze ten placyk