Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lubił swoją stację, lubił wszystko, co należało do kolei, a już najbardziej lubił lokomotywy. Znał wszystkie podług numerów ich seryj i wiedział o ich przymiotach. Ta a ta trochę niedomaga przy jeździe pod górę, ale zato, proszę pana, cóż za prezencja! Albo ta, niechże pan spojrzy, co to za długość; dopieroż to kociołek, miły Boże! Mówił o nich niby o dziewczynach, z uznaniem i po rycersku. Juści ta naprzykład, pękata i krótka, z baniastym kominem, może się panu wydać śmieszna, ale niech pan zważy, ile ona ma lat, młodzieńcze! Dla maszyn kurjerskich miał podziw wprost namiętny: taki krótki atletyczny komin, wysoka pierś i te koliska, kolego, cóż to za piękność! Życie jego stawało się wprost patetyczne z tego powodu, że to piękno mijało go w przelocie, niby piorun, chociaż dla niego czyścił buty, dla niego zdobił okna petunjami i zważał, żeby nigdzie nie było nawet plamki. Boże miły, cóż to za prosta recepta szczęśliwego życia: żeby to, co robimy, robić z miłości dla sprawy.
I Bóg raczy wiedzieć, w jaki to sposób zebrało się na tym dworcu tylu dobrych ludzi! Był tam telegrafista, płochliwy i nieśmiały młodzian, który zbierał marki pocztowe i strasznie wstydził się z tego powodu; chował je szybko do szuflady, zaczerwieniony aż po włosy, gdy został zaskoczony przy ich oglądaniu. Udawaliśmy wszyscy, że o tej jego namięt-