Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dził na peron, aby oddać należną cześć międzynarodowemu połączeniu.
Stacja była jak z pudełeczka, we wszystkich oknach kwitły petunje, wszędzie stały koszyki z lobelją i nasturcjami. W ogrodzie pełno bzu, jaśminu i róż, i nawet wzdłuż składu i ramp, wszędzie zagonki pełne nogietka, niezapominajek, lwiej paszczy. I wszystko musiało błyszczeć: okna, lampy, pompy zielono malowane, bo inaczej starszy pan strasznie się irytował. — Cóż to znowu za porządki — srożył się —, tędy przechodzą międzynarodowe kurjery, a tu takie świństwo! — Tem świństwem był naprzykład kawałek papieru rzuconego na peron, ale tego tolerować niewolno, bo oto zbliża się wielka chwila: na skręcie z zachrypłym huknięciem wynurza się potężna wysoka pierś kurjerskiej lokomotywy, starszy pan podchodzi o trzy kroki ku torowi i pociąg wali się już niby burza, maszynista macha ręką, na stopniach wagonów salutują konduktorzy, starszy pan stoi na baczność z piętami przy sobie, buty ma wyczyszczone i lśniące jak zwierciadło, i z dostojeństwem podnosi rękę ku czerwonej czapce. (O pięć kroków dalej, ten interesująco blady urzędnik w wysokiej czapce i w spodniach nieco wyświechtanych od siedzenia, salutujący trochę niedbalej niż jego zwierzchnik, to ja.)
Potem starszy pan szerokiem spojrzeniem gospo-