Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zgarbiony nad awizacjami: miły Boże, przecie wtedy było tak samo, jak dawniej, gdy męczyłem się nad zadaniami szkolnemi i gryząc obsadkę pióra, śpieszyłem się, gnany trwogą, że te rzeczy muszą być gotowe w pewnym terminie. Albo sztubackie poczucie sumienności, którego nie zdołałem pozbyć się przez całe życie: że mam gotowe wszystkie zadania. Rzecz osobliwa, że chwile, w których uświadamiałem sobie te dalekie i dziwnie jasne związki z czemś dawno minionem, przyprawiały mnie o drżenie, jak objawienie czegoś tajemnego i dalekiego. W takich chwilach życie ukazywało mi się jako głęboka i konieczna jedność, przeniknięta niewidzialnemi związkami, które dostrzegamy jedynie wyjątkowo. Gdy na ostatniej stacji świata siadłem na deskach, które przypominały mi ojcowskie podwórko stolarskie, zacząłem poraz pierwszy w życiu przeżywać piękny i prosty porządek życia.

XIII

Po upływie odpowiedniego czasu zostałem przeniesiony na stację wyższej klasy. Prawda, że była to stacja niewielka i przechodnia, ale była na linji głównej. Sześć razy dziennie przejeżdżały tędy wielkie expresy, nie zatrzymując się oczywiście. Zawiadowcą był Niemiec, wielki poczciwiec: przez cały dzień palił gipsową fajkę, a gdy sygnalizowano kurjer, stawiał fajkę w kącie, czyścił ubranie i wycho-