Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Była to niezawodnie najcięższa chwila mego życia, gdy w Pradze wysiadłem z pociągu z niewielkim moim kuferkiem i odrazu straciłem głowę. Co teraz zrobić i dokąd się zwrócić? Miałem wrażenie, że wszyscy ludzie oglądają się na mnie i śmieją się, iż stoję oto taki bezradny z kuferkiem u moich nóg. Przeszkadzałem tragarzom, ludzie mnie popychali, dorożkarze podjeżdżali z pytaniem: dokąd pan każe jechać, proszę pana?
Złapałem swój kufereczek i przerażony zacząłem wędrówkę ulicami. Hej tam, z tym kuferkiem, niech pan zejdzie z chodnika! — woła za mną policjant. Uciekałem w boczne ulice, zgubiony w wielkiem mieście i nie wiedzący, gdzie się podziać, a kuferek przekładałem z ręki do ręki. Dokąd właściwie iść? Nie wiedziałem i dlatego musiałem pędzić ciągle naprzód. Gdybym się zatrzymał, byłoby jeszcze gorzej. Wreszcie kuferek wypadł mi z rąk, zdrętwiałych od kurczu i bólu.
Stałem w zacisznej uliczce. Między kamieniami bruku ukazywała się trawa jak u nas na miejskim rynku, i tuż przed mojemi oczami wisiała karta nad bramą: — Kawalerski pokój do wynajęcia. — Odetchnąłem z uczuciem ulgi. — Chwałaż Bogu, więc jednak znalazłem, co trzeba!
Wziąłem ten pokoik u starej, mrukliwej baby. W pokoju było łóżko i kanapa i panował w nim ja-