Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ambitnego egoisty, który zmarnował mu życie. Cóż robić? Było to jedno z niepowodzeń i nie warto o tem myśleć. Ale za to przy stole siedzi ten ubogi, niby biedaczyna boży, który niczego nie chce, trzyma hipochondryka za rękę i szepcze coś, jakby się modlił.

XXXII

Były we mnie różne rzeczy, o których wiedziałem, że odziedziczyłem je po ojcu, i inne, które odczuwałem jako dziedzictwo matki. Ale w ojcu i matce żyli także ich ojcowie i matki, których prawie wcale nie znałem, prócz jednego dziadka, który był podobno wielkim dziwakiem, nic tylko kobiety i pijackie towarzystwo, oraz babci, kobiety świętej i pobożnej. Niezawodnie i oni przekazali mi coś z siebie i niektóre postaci mego tłumu noszą ich rysy. Być może, iż tłum, który jest w nas, to nasi przodkowie od niezliczonych pokoleń. Ów romantyk, to wiem z całą pewnością, wywodzi się z mamusi, ale ten żebrak u drzwi świątynnych, to mogłaby być owa pobożna babunia, a znowu ten bohater to jakiś może pradziad, dobry pijak, zabijaka, któż to wie? Żałuję teraz, że nie wiem nic dokładniejszego o swoich przodkach. Gdybym przynajmniej wiedział, czem byli i jak się żenili, możnaby z tego niejedno wywnioskować. Może każdy z nas jest sumą ludzi, na-