Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie, kuso, na chwilę, albo wogóle nigdy. Tak mniej więcej wyobrażam sobie teraz historję każdego człowieka.
Weźmy choćby moje życie, a ja przecie nie jestem niczem osobliwem. Było w niem kilka przeznaczeń, które się wzajemnie przenikały: raz wynurzało się jedno, potem znowu drugie. Następnie ukazywały się inne, już nie takie trwałe i stałe, lecz raczej coś w rodzaju wysepek czy epizodów w całokształcie życia, jak naprzykład ów epizod poetycki, albo zdarzenie bohaterskie. Albo jeszcze inne, które były niejako stałą i przebijającą się możliwością, jak ten romantyk we mnie, albo powiedzmy, ów żebrak u drzwi świątynnych.
Ale przy tem wszystkiem, czy żyłem ten, czy inny ze swoich żywotów, zawsze byłem to ja, a to moje ja było zawsze jedno i to samo i nie ulegało zmianie od początku aż do końca. I to właśnie zadziwia. Okazuje się, że to ja jest czemś, co stoi ponad temi figurami i ich losami, czemś wyższem, jedynem i jednoczącem. Czy może jest ono właśnie tem, co nazywamy duszą? Lecz przecie to ja nie miało żadnej własnej treści i raz bywało hipochondrykiem, to znowu bohaterem, ale nie było niczem, co wznosiłoby się nad nimi! Przecie samo w sobie było puste i aby wogóle stać się czemś, musiało przybierać jedną z tych postaci razem z jej życiem! Było akurat tak, jak