Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiem, więcej nie wiem, sam tego nie znam dokładnie, nigdy nie widziałem tego w całości, zawsze tylko jakąś cząstkę czegoś co idzie omackiem, naoślep i pociemku — — — Owszem, jak w budzie zamkniętej na zaworę i nieczystej, bo śmierdzącej zwierzęciem.
I wreszcie, już nie zdarzenie, ale fragment. Przygoda poety. Trudna rada: wyczuwam, że ten poeta miał daleko więcej do czynienia z tem niskiem i utajonem, niż z czemkolwiek innem, co jeszcze było we mnie. W nim było oczywiście coś wyższego, ale — — — zawsze po tamtej stronie, a nie po mojej. Gdybyż to człowiek potrafił powiedzieć! Poeta zachowywał się tak, jakby chciał tamto wyzwolić i zrobić z tego człowieka, czy nawet jeszcze więcej, niż człowieka. Ale na to byłoby chyba potrzeba jakiej łaski bożej, czy może cudu. Czemu ja stale myślę o aniele machającym skrzydłami? Może dlatego, że to nieodkupione walczyło ciągle z jakimś aniołem zbawienia. Czasem tamto wytarzało owego anioła w świństwie, ale niekiedy wydawało się, że to złe i wzgardzone musi zostać oczyszczone. Jakby w mrok przenikało szczelinami jakieś gwałtowne światło, ostre i olśniewające, a takie piękne, że i ta nieczystość wydawała się czemś mocno i straszliwie promieniującem. Może to nieodkupione miało stać się we mnie duszą — nie wiem. Wiem jedynie, że to się