Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szklarz i piekarz, z powagą i solidnie wykonywający swą pracę, jakby poza nią nic innego na świecie nie istniało. A gdy zdarzało się coś ciężkiego i bolesnego drzwi zatrzaskiwały się z hałasem i praca szła tem gorliwiej.
Życie to nie zdarzenia, ale praca, nasza bezustanna robota. Właśnie tak, a nie inaczej. I moje życie było taką robotą, w którą zakopałem się aż po uszy. Nie byłbym sobie poradził bez majstrowania nad czemś. Gdy już trzeba było pójść na emeryturę, kupiłem sobie ten oto domek z ogródkiem, żebym miał co robić. Sadziłem i nawoziłem, pełłem i podlewałem, i chwała Bogu była to robota, która człeka tak pochłania, że można zapomnieć o całym świecie, o sobie i o tem, co się robi. Oczywiście, był to sobie taki sam ogródek z patyczków, jak ten, nad którym siadywałem w kucki jako dziecko. Ale doczekałem się tu wielu radości, dożyłem chwili gdy zięba spojrzała na mnie boczkiem, jakby pytała: A ty coś za jeden? — Jestem, ziębo, taki sam człowiek, jak wszyscy inni z tamtej strony płotu. Teraz jestem ogrodnikiem, ale tego nauczyłem się od starszego pana, bo na świecie nic nie dzieje się napróżno, taki już jest we wszystkiem dziwny i mądry porządek i taka też jest równa i konieczna droga. Od dzieciństwa aż potąd. Taka jest właśnie owa zwięzła historja człowieka. Ta prosta i pedantyczna sielanka.