Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nienie mieć wszy i bawić się w drewnianej, śmierdzącej budzie, grać w nieskończoną i zadyszaną grę. Chciało ci się czegoś nieczystego, dzikiego i strasznego. Było to ogromne pragnienie czegoś, coby cię unicestwiało. Gdybyż przynajmniej szczękała zębami, gdyby cię była targała za włosy, gdyby w jej oczach było zabłysło jakieś nieprzytomne zapamiętanie! Ale nic podobnego! Tyle tylko, że zębami przytnie dolną wargę i westchnie, a potem śpi jak pień, jak człowiek, który chwałaż Bogu, spełnił swój obowiązek. A ty nic, tylko ziewasz. Tak strasznie chce ci się czegoś złego, czegoś, co być nie powinno. Ach, Boże, zacisnąć tę szyję obiema dłońmi! Czy też przynajmniej wtedy zacharczałaby jak zwierzę i wydałaby z siebie jakiś nieludzki skrzek?
Chryste Panie, jak ja ją czasem strasznie nienawidziłem!
A widzisz. I to nietylko z tego powodu, przyjacielu. Także dlatego, że ona była wogóle taka porządna i roztropna. Jak gdyby była wyszła za mąż tylko za to, co w tobie było rozsądne i godne szacunku, godne awansu w urzędzie i troskliwej, serdecznej opieki w domu. Może nawet pojęcia nie miała, że w tobie tkwi cokolwiek innego, coś djabelnie innego, człowieku! Nawet nie przypuszczała, że pomaga ci stłumić to, zepchnąć do kąta — — — A ty miotałeś się jak na łańcuchu i coś w tobie cicho i nie-