Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oczywiście, z miłości!
I czyliż nie kochałem jej przez całe życie?
Kochałeś. A jednocześnie ją nienawidziłeś. Przypomnij sobie tylko, ile razy leżałeś obok niej, gdy spała, a tyś myślał: Miły Boże, żeby ją teraz zadusić! Zacisnąć obiema dłońmi tę szyję i ściskać, ściskać — — — Tylko co potem zrobić z trupem? Oto pytanie.
Nonsens! Nic podobnego nie było, a jeśli się zdarzyło tak pomyśleć, czyliż człowiek odpowiada za takie myśli? Dajmy na to, że nie może zasnąć i gniewa się, że ona tak spokojnie śpi. Dlaczegóż miałbym ją był nienawidzieć?
W tem właśnie sęk. Może dlatego, że nie była taka, jak ta mała cyganeczka, albo jak ta kelnerka, pamiętasz? Ten potwór bagienny jakiś z zielonemi oczami. Taka była spokojna i zrównoważona ta twoja żona. W szystko było w niej takie rozsądne i proste, jak obowiązek. Miłość małżeńska to sprawa porządku i higjeny, taka sama jak czyszczenie zębów. Czy nawet coś jakby zwyczajna i ważna świętość. Taka przyzwoita, czysta i rodzinna sprawa. A ty, człowieku, w takich chwilach nienawidziłeś ją wściekle i zapamiętale.
— — — A tak.
Więc tak. W tobie przecie ozwało się kiedyś prag-