Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sób, cofa się i znika wszystkim z oczu, sam wzruszony nad wyraz swojem szlachetnem i altruistycznem postępowaniem. Pomimo skromności swojej nie lubi budzić się dla tego innego, rzeczywistego życia, w którem nie ma sposobności do odznaczania się, ale nie ma też powodów do szlachetnej i ofiarnej rezygnacji.
Oczywiście, romantyzm. Ale dlatego właśnie tak bardzo lubiłem koleje żelazne, że we mnie tkwił taki romantyk. Pociągał mnie ten osobliwy, poniekąd egzotyczny opar kolei żelaznych i ten nastrój dali, a wreszcie codzienne przygody przyjazdów i odjazdów. Tak jest, to było coś dla mnie, to była najwłaściwsza rama dla moich nieskończonych marzeń. To drugie, to rzeczywiste życie, było tylko mniej lub więcej rutyną i dobrze chodzącym mechanizmem. Im lepiej funkcjonował, tem mniej przeszkadzał mi w moich codziennych przygodach. Słyszysz, co mówię, ty głosie przekorny? Dlatego, jedynie dlatego, urządziłem sobie taką wzorową i nienagannie funkcjonującą stację, aby przy dzwonieniu sygnałów i tykotaniu aparatów Morse‘a, między przyjazdami i odjazdami różnych ludzi snuć fikcję swego życia. Człek patrzy na szyny biegnące w dal, trochę go one fascynują i sam nawet nie spostrzega jak rusza w świat nieskończenie długą drogą przygód, wiecznie tych samych, a jednak coraz innych.