Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Głupstwo zresztą, bo u dziecka takie rzeczy są całkiem naturalne. Dziwniejsze to, iż było to równie naturalne u mężczyzny dojrzałego i poważnego. Dziecko ma swój groszek, w którym widzi skarby, kurki i wszystko, co tylko zechce. Wierzy, że tatuś jest bohaterem i że w rzece jest coś dzikiego i strasznego, czego trzeba się bać. Ale popatrzcie na pana zawiadowcę: chodzi krokami energicznemi, trochę opieszałemi, rozgląda się po peronie, jakby zważał, czy wszystko jest w należytym porządku, a tymczasem myśli, coby to było, gdyby się w nim od pierwszego spojrzenia rozkochała młoda księżniczka w myśliwskim kostjumie, która właśnie przyjechała na łowy. Pan zawiadowca ma wprawdzie dobrą żonę, którą szczerze kocha, ale w tej chwili wcale mu to nie przeszkadza. W tej chwili miło mu rozmawiać z księżniczką, zachowywać pełną szacunku rezerwę i dręczyć się potrosze udręką jej miłości. Albo myśli, jakby to było, gdyby się zderzyły dwa kurjery. Coby robił, jakby postąpił, jakiemi władczemi i jasnemi rozkazami opanowałby ten zamęt i zgrozę. Tutaj, prędzej tutaj! Tu śród rumowisk jest kobieta! I sam, na czele wszystkich, zaczyna wywalać ściany wagonu, aż dziw, skąd bierze się w nim taka nadludzka siła. Cudzoziemka dziękuje swemu wybawcy i chce go pocałować w rękę, ale on, co znowu, to przecie tylko mój obowiązek, ma-