Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

teorji tego głosu i to była porażka i tu także trzeba było skapitulować. Nie starczyło ani zdolności, ani indywidualności. Widzisz, teraz wszystko wygląda zgoła inaczej i przypomina raczej ucieczkę przed samym sobą, ze zgrozy, żebyś nie przepadł w tem, co było w tobie.
Trzeba to zamurować jak płonący szyb, niech się ten piekielny żar udusi sam w sobie. Może to już i zgasło, któż to wie? Teraz już palców sobie nie popalisz i rąk nie ogrzejesz. Żeby nie widzieć samego siebie, zacząłeś zajmować się różnemi rzeczami i zrobiłeś z nich swoje powołanie i życie. Doskonale ci się udało, uciekłeś przed sobą i stałeś się porządnym człowiekiem, który sumiennie i w zadowoleniu przeżył swoje życie zwyczajne. Cóż chcesz? Dobrze było. Więc skąd tu raptem ten żal?

XXV

Nie, tak bardzo nie udało się znowu. Dajmy spokój poecie i pal go djabli, ale było jeszcze coś ogromnie niewinnego i nieszkodliwego, czego się nigdy nie pozbyłem i nawet pozbyć nie próbowałem. Tkwiło to we mnie nadługo przed odezwaniem się poety, właściwie już od dni dzieciństwa, tkwiło to sobie już w tym ogródku z patyczków. I nic osobliwego, tylko takie rozmarzenie, taka romantyczność, czar fikcyj, czy ja to nazwać.