Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wie, co jeszcze dzisiaj mogłoby się znaleźć w tobie, gdybyś się choć na chwilę mógł stać poetą! Rzeczy straszliwe, albo anielskie, człowieku, rzeczy pochodzące z Boga, niezliczone i niewymowne, o których nie masz pojęcia. Ileż rzeczy, ileż żywotów i spraw wynurzyłoby się z ciebie, gdyby jeszcze raz spoczęło na tobie straszliwe błogosławieństwo poezji! Ale trudno, już nic z tego wszystkiego nie poznasz. Przepadło to w tobie i koniec.
Ale chciałoby się wiedzieć, dlaczego. Dowiedzieć się, dlaczego na łeb na szyję uciekłeś wtedy od tego wszystkiego, co było w tobie? Czego się tak przeraziłeś? Może tego było zbyt wiele, albo też były to rzeczy nadmiernie rozżarzone i zaczęły palić ci dłonie? Albo fosforyzowały podejrzanie jakoś, czy ja wiem? A może zaczął dymić ognisty krzak i przeraziła cię myśl, że usłyszysz głos, mówiący do ciebie? Było coś takiego, czego się przeraziłeś. Więc nogi za pas i precz! I nie zatrzymałeś się, aż — — — gdzie właściwie? Na ostatniej w świecie stacji. Tam jednak było jeszcze troszkę tej fosforyzacji.
Dopiero na swojej stacji, gdzie ukryłeś się w bezpiecznym porządku rzeczy, skończyło się wszystko. Tam już nie było nic takiego, chwała Bogu, tam już był spokój. Bałeś się tego, jak — — — powiedzmy, jak śmierci. I może miałeś słuszność, może to była śmierć? Czułeś: jeszcze kilka kroków tą samą dro-