Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jednym warunkiem, że znajdziesz się akurat w tym osobliwym świecie, który nazywa się poezją. Jak tylko wydostaniesz się poza ten świat, wszystko znika i przepada djabli wiedzą gdzie. Niema już palm kokosowych i niema rzeczy fosforyzujących i rozżarzonych.
— Gdy w palmach kokosowych zawarczą bębenki... — — — Miły Boże, co z tem zrobić? Takie to przecie głupie! Nigdy nie było żadnych palm i żadnych bębenków i nie było nic rozżarzonego. Trzeba machnąć na to ręką. Chryste Panie, co za bzdury!
Cóż robić? Teraz ci żal, że wszystko djabli wzięli. I nawet już nie wiesz, co tam jeszcze było prócz tych palm kokosowych. I nigdy nie domyślisz do końca, co tam jeszcze być mogło i jakich wspaniałości dopatrzeć się mogłeś w sobie, których już się nie dopatrzysz. Wtedy widziałeś je, ponieważ byłeś poetą. I widziałeś rzeczy dziwne i straszne, próchno świecące i ognisko buchające żarem i Bóg raczy wiedzieć, tylko Bóg raczy wiedzieć, co jeszcze prócz tego ujrzeć mogłeś! Może wierzącego anioła lub krzak gorejący, który przemawia głosem ludzkim.
Wtedy było to możjiwe, ponieważ byłeś poetą i widziałeś, co było w tobie i co mogłeś nazwać po imieniu. Wtedy widziałeś rzeczy, które są. Teraz już koniec, już niema palm i już nie słychać chrzęstu orzechów na wietrze. Kto wie, człowiecze, kto