Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A potem poszedł uchlać się na cześć poezji i płakał: — Patrzcie na tego idjotę, to poeta! Taki niedorajda i co potrafi napisać! — Pewnego razu w napadzie wściekłości rzucił się na mnie z nożem kuchennym: — Teraz mi powiesz, jak to się robi!
Jakby to się wogóle robiło! Poezji się nie robi, poezja poprostu jest. Jest tak odniechcenia i zwyczajnie jak bywa noc i dzień. To nie żadna inspiracja, tylko takie jakieś rozległe bytowanie. Rzeczy poprostu są. Wszystko jest, o czemkolwiek pomyślisz, choćby i palmy kokosowe, albo też anioł machający skrzydłami. A ty dajesz rzeczom tylko imiona, jak Adam w raju. To przecie strasznie proste, tylko że tak dużo rzeczy czeka na imię dla siebie. Niezliczone są rzeczy, mające tyle znaczeń i niezliczone są żywoty. I w tem jest cała poezja, że to wszystko jest, a ten, co o tem wie, to właśnie poeta. Patrzcie go, jakby czarował niegodziwiec: pomyśli o palmach kokosowych i nagle są, wiatr je przewiewa, a one chrzęszczą brunatnemi orzechami. Ale to jest takie proste i rozumiejące się samo przez się, jak patrzenie na płonącą lampę.
Co znowu za czary! Bierze, co mu się nawinie pod rękę razem z tem wszystkiem, co fosforyzuje i żarzy się, poprostu dlatego, że te rzeczy są, czy w nim samym, czy poza nim, to już wszystko jedno. Więc to jest takie proste i takie zwyczajne, ale tylko pod