Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Spoglądałem na niego z pewną podejrzliwością. Kochany człowiecze, pomyliłeś się najwidoczniej w adresie, czy co. Bo cóż mnie obchodzi twój materiał?
Że niby w dwóch pismach literackich z tamtych czasów znalazł poezje podpisane mojem nazwiskiem. Nazwiskiem, które w historji literatury popadło w zapomnienie, rzekł triumfująco. To moje odkrycie, proszę pana! — Szukał tego zapomnianego autora. Ktoś, pamiętający tamte czasy, powiedział mu, że ów autor stał się urzędnikiem kolejowym. Poszedł tym śladem, dotarł do ministerstw a i tam otrzymał mój adres. I nagle wyrwał się z nieoczekiwanem pytaniem: — Proszę pana, czy to pan?
Masz tobie! Miałem wielką ochotę podnieść zdumione brwi i powiedzieć, że niezawodnie zachodzi jakaś omyłka, bo gdzież tu ja i wiersze! Ale teraz już kłamać nie będę. Machnąłem ręką i mruczałem pod nosem, że to były takie sobie głupstewka. Proszę pana już dawno dałem temu spokój.
Młodzieniec rozpromienił się i zwycięsko podrzucił grzywą. — Ależ to bajeczne! — ryczał. I czy nie mógłbym mu powiedzieć, do jakich pozatem pism posyłałem swoje wiersze? I gdzie drukowałem inne utwory w latach późniejszych?
Kręciłem głową. Nic nadto, proszę pana, ani jednego wiersza. Niestety, nie mogę panu posłużyć.