Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

strachem pobiegł otworzyć. Przed progiem stali Slawik, komisarz i Pilbauer.
— Gdzie się pan podział w nocy? — zawołał Slawik — tak się niepokoiliśmy o pana.
— Uciekł? — zaszeptał Jewiszek.
— Uciekł — odpowiedział Slawik wymijająco. — Spadł ze skały i — — —
— Nie żyje?
Slawik potrząsnął głową.
— Nie żyje. Leży tam twarzą do ziemi — — przykryty choiną. Koniec historji.
Jewiszek w milczeniu poszedł rozpalić ogień, aby zgotować gościom kawę.
— Koniec historji — powtarzał, patrząc w płomień — nie żyje. Przykryty choiną.
Płomienie paliły go w oczy. Zdjął okulary. Wytarł łzy.
Koniec historji.
Slawik usiłował udowodnić komisarzowi jasność tego wypadku.
Jewiszek nie rozumiał Slawika wogóle i nie pojmował, dlaczego mówi tak żywo.
Trzęsącą się ręką zawadził o struny swych skrzypiec. Struna zadźwięczała, a Jewiszek oderwał rękę, jakby się sparzył.
Slawik przerwał swe wywody, komisarz zachwiał się, a Pilbauer podniósł swoje ciężkie powieki.
— Proszę wybaczyć — zaszeptał Jewiszek.