Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na całym, szerokim świecie drugiego słowa, któreby z niem powiązać można.
Młody Martinec stoi, marszcząc czoło i mozoli się, aby pochwycić uciekające wyobrażenia. Ale nie pozostało już nic, tylko ogromne zmęczenie. Wszystkie domysły rozprószyły się w nicość.
Wymyślone możliwości opadały jak obumarłe pręciki; wszystko, co wypracował rozum oddzieliło się i odpadło, wszystko co było dotychczas prawdopodobne i jasno narysowane w umyśle osunęło się jak niepotrzebne, zewnętrzne okrycie. Pozostało tylko wewnętrzne rozjątrzenie, bezsilne, nagie jądro ślepej woli. Było to już tylko gorące pragnienie, by ująć się za Lidą zupełnie i bez rozwagi; była to ogólna decyzja; była to wreszcie pewność.
— Pójdę szukać Lidy, — odezwał się do matki.
— Idź, — wyszeptała — a Bóg pokieruje krokami twymi!

II.

Przeniknięty niepewnością w jaki sposób ma zacząć swoje poszukiwania zwrócił się Martinec do Holuba z prośbą o radę. Próbował opowiedzieć wszystko co tylko wiedział, ale nic z tego, nawet w najmniejszej mierze nie rozświetliło tajemnicy zniknięcia Lidy.