Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i cierpieniem; jeżeli martwa, ochronić przed brutalną sensacją dzienników; za każdą cenę ochronić Lidę!
Świta dzień siwy i chłodny. W dniu tym musi się koniecznie odnaleźć Lidę, ale Martinec mając już kapelusz na głowie ociąga się i nie wychodzi.
Gdzie jest Lida? Co się z nią stało, gdzie i jak jej szukać? Miał już jakiś plan, miał szczegółowe poszlaki; ale to wszystko odpada tak jakoś samo ze siebie. Spiesznie rysują się nowe alternatywy postępowania; tajemnica zniknięcia Lidy rozwija się w nową historję, nabiera nowych, męczących szczegółów. I znów wynurza się inna myśl i nieoczekiwany domysł. Nieznużenie przebiega Martinec całe ich szeregi, w nerwowych skokach rzuca się na każdą nową możliwość, rozwija ją, znowu od niej odbiega.
Boże! co czynić?
Cierpliwy rozum jak biedny pająk tka coraz to nowe alternatywy. Powoli trwożliwie, jakby z małych kamyczków powstaje nowa hipoteza. Lękliwie snuje się nowe, cieniutkie włókienko możliwości.
Coraz częściej zatrzymują się nagle myśli i dopiero po chwili ze strasznym wysiłkiem znów ruszają z miejsca; jedno półgłośne słowo wraca niezliczoną ilość razy — ale już niema