Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dlaczego mam ich bronić? — myślał z tępym smutkiem — przecież to jest już ze mną związane, — to jest czysta prawda, nic więcej tylko prawda; przecież to mnie zupełnie nie dotyczy.
Mówił ciężko — gwałtownie usiłując skupić się, czuł, że przekonuje, że znowu wygrywa „swoją sprawę“.
Ale przecież nie jest to moja sprawa — powtarzał sobie zdziwiony.
Wystąpił nowy oponent z włosami zaczesanymi na jeża, który wydawał się Bourze osobliwie ciekawy.
— Proszę, aby nam pan zechciał powiedzieć, jak pan definjuje prawdę — zaczął wojowniczo.
— Nie wykładałem niczego z noetyki — wymawiał się Boura.
— Ależ proszę! — uśmiechał się mówca sarkastycznie — zajmowałoby mnie to bardzo.
— Przerywa pan dyskusję — szemrali Arystotelkowie.
— Proszę wybaczyć — uśmiechał się zwycięsko człowiek z czupryną na jeża — pytanie moje należy do rzeczy.
— Nie należy! — huczało Towarzystwo.
— Należy — wygłosił nagle Boura.
— Proszę więc, aby pan łaskawie odpowiedział — powtórzył oponent.