Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Boura wstał.
— Proszę o zakończenie dyskusji.
Arystotelkowie zdumieli się.
— Byłoby lepiej pominąć to pytanie — mówił prezes. — Opieram się na zwyczajach, przyjętych w Towarzystwie, ale bynajmniej nie przymuszamy pana.
— Nie mam niczego do powiedzenia, nie wiem nic takiego, coby uzupełnić mogło mój wykład — odezwał się Boura z uporem.
Arystotelkowie uśmiechali się; na tem zakończył się wykład, a prezesowi nie pozostawało nic innego, jak zamknąć zebranie: „z żalem, że byliśmy pozbawieni korzyści tak zajmującej dyskusji“.
Wkońcu Boura z suchą gorączką w gardle i pustą głową wydostał się na dwór.
Był miły, zimny wieczór, zupełnie taki jakby miał padać śnieg. Dzwonki tramwajów brzmiały łagodnie, jakby owinięte bawełną.
Boura usłyszał, że ktoś biegnie za nim, skrył się więc za drzewem.
Obok niego stanął zadyszany człowiek.
— Jestem Holeczek — wyrzekł pośpiesznie — poznałem pana, gdy pan wykładał. Czy pan mnie sobie przypomina?
— Nie — odrzekł Boura niepewnie.
— Niech pan sobie przypomni: przeszłego roku, nad tym śladem w śniegu —