Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

strzec żadnej innej zmiany, prócz pewnego stępienia i nieomal znudzenia w stosunkach tej małej rodziny.
Nie mogli się już wyzbyć tego, gdyż i ból wkońcu mechanizuje się i zamienia się w nudę.
Widywali go zwykle późno popołudniu, gdy już zapadł zmierzch. Przychodził, wydychując chłód ulicy, żywy i zakłopotany, a także trochę zadowolony, gdyż niema nic bardziej bezpretensjonalnego jak chwile, spędzane w rodzinie.
Czasami nie zapalali nawet światła. W opieszałości i cieple takich wieczorów Holub czuł silny i bliski oddech kobiety.
W jeden taki wieczór zeszła rozmowa na wspomnienia z dzieciństwa; Holub opowiadał o swych latach chłopięcych, o młynie, w którym się narodził, o jazie, pod którym się topił. Wtem stało się coś, czego się nikt nie spodziewał. W ciemności odezwał się cichy i smutny, przytłumiony i śliczny alt Lidy. Zaczęła rozwodzić się o najdawniejszych wspomnieniach swego dzieciństwa, o pierwszej spowiedzi, o wsi, o sukienkach, o tem jak raz zabłądziła w lesie, o setkach bardzo dalekich i bardzo drobnych przygód; pamiętała tyle tych rzeczy, jakby już po stokroć razy chciała o tem mówić i z żalu nie znalazła dotąd sposobnej chwili, w której by to wypowiedzieć mogła.