Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przed Twe ołtarze zanosim błaganie:
Ojczyznę, wolność, racz nam wrócić Panie!

Grzmiały już, huczały słowa pieśni, głosy złączone ku hetmańskim okopom, po równinie, płynęły i odbiwszy się od nich, ku nam wracały, by skonać u stóp mogiły.
Pieśń się skończyła, i echo przebrzmiało w końcu. Starzec powstał, zwiędła twarz jego, cała łzami zroszona, wyraz szczęścia prawdziwego przybrała, a tak był wzruszonym, że z trudnością mówić mógł, po chwili dopiero przemówił, ściskając mię serdecznie za rękę.
— Niech Bóg was stokrotnie wynagrodzi, teraz i śmierć mi lżejsza będzie — wié pan? tę pieśń, tę samą śpiewał ksiądz Konstanty przed ostatnią bitwą.
— Maks dawaj kobyłę! — zawołałem na chłopca, i odwróciłem twarz, bo bałem się, że sam się rozpłaczę.
— Jeszcze chwilkę — prosił stary — poczekajcie minut parę, jeszcze jednę mam prośbę do pana — i pobiegł do ziemianki.
Za chwilę powrócił, niosąc coś w ręku.
— Jeszcze o jednę łaskę pana poproszę — mówił, wciskając mi jakiś dość ciężki przedmiot w rękę — tu jest trzy rulony, każdy po dziesięć dukatów, w pocie czoła zarobiłem, zostawić nie mam komu, niech to na chwałę Bożą idzie, niech pan zawiezie do Matki Boskiej ormiańskiej w Kamieńcu, do Tynnej, do Pana Jezusa latyczowskiego, niech księża odprawią żałobne nabożeństwo za poległych dnia 26 października, i za duszę Hani, mojej córki, może Bóg się nad jej duszą zmiłuje. Przestał mówić i odwrócił twarz, aby łzy ukryć; po chwili zwracając się jeszcze do mnie, podał mi pakiet papierów pożółkłych i pierścień jakiś.
Wziąłem pierścień do ręki, przypatrując mu się ciekawie. Na owalnej krwawnikowej tarczy w dziwne zygzaki był wyryty jakiś nieznany mi ruski czy litewski herb.