Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Stary wyrazem oczu podziękował mi za moją zgodę na jego propozycyę, i wskazując mi niemym gestem krzyż na mogile, sam pobiegł za Maksem i Wickiem.
Zacząłem wdrapywać się na szczyt wysokiej mogiły; Enemuk, milcząc, postępował za mną, za chwilę był już i stary z chłopcami, uklękliśmy wszyscy, starzec rozpoczął odmawiać słowa pacierza, powoli, uroczyście, dobitnie. Tatar tylko stał na boku, ręce skrzyżował na piersi, a tęskny, smętny wzrok skierował na wschód, patrzył tam niemy i zadumany.
Na słowa modlitwy, przez starca wymawiane, chórem odpowiadaliśmy. Z każdem słowem twarz starego coraz bardziej rozrzewniała się, jakichś blasków duchowych nabierała, głos mu drżeć zaczynał, a w drżeniu tem odbijało się tysiące uczuć, które długo, długo na dnie duszy w uśpieniu leżały, zamierały już może.
Po pacierzu codziennym rozpoczął litanię do Matki Boskiej. Starzec zapalał się coraz bardziej własnemi słowami, głos jego brzmiał coraz donośniej, po szerokim stepie się rozchodząc. Przy ostatnich słowach łzy w oczach mu błysnęły; może żal mu było, że już skończył. Żal ten we wzroku mu się odmalował, gdy spojrzał na nas, a oprócz żalu było tam i wahanie się jakoweś. Po chwili badawczego patrzenia, widząc nas w głębokiej modlitwie pogrążonych, westchnął, wzniósł później głowę w górę i głosem silnym a pewnym zaintonował:

Boże coś Polskę przez tak długie wieki.

Zawtórowaliśmy mu, i pieśń z serca popłynęła, rozchodząc się daleko po rosie.
Głos pieśni drżał w powietrzu, żurawie przestały krzyczeć, postawały na jednej nodze, szyje powyciągały, przysłuchując się ciekawie; konie uszy w górę wzniosły, grzebiąc od czasu do czasu w takt pieśni nerwowo przedniemi kopytami czarną, tłustą ziemię; Enemuk słuchał niemy, ciągle w dal na wschód zapatrzony, twarz mu się mieniła, z oczu promienie tryskały, wreszcie zwolna ukląkł i głos swój złączył z naszym: