Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dopiero przy egzekwiach pani Karolowa pierwsza wybuchnęła płaczem wielkim, przede drzwiami kaplicy na śniegu uklękła i łkała, że aż serce krajało się słuchać, a za nią tłum cały, i panowie, i szlachta, i chłopi, kto żył to zawodził; nawet księdzu przed katafalkiem łzy gradem z oczu pociekły.
Po egzekwiach zakopaliśmy przygotowany dębowy krzyż, ksiądz poświęcił, i znowu tłum cały klęczał i bił się w piersi, i modlił się gorąco, choć nie wiedział dobrze, za co się modli i o co Boga błaga.
Nagle, dotąd nie wiadomo, kto zaczął, ale ktoś w tłumie zaintonował pieśń, którą tego dnia po raz pierwszy w życiu słyszałem; za tym pierwszym głosem cały tłum poszedł, i za chwilę wszyscyśmy śpiewali:
»Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej....«
— O, panie! długie lata upłynęły, a ja tej chwili nie zapomnę, pókim żyw. Pieśń ta odrazu była wszędzie, i nad nami i pod nami i w nas samych; ogień jakiś w krew nam wlała, żaru pod serce nasypała, krew wzburzona do głowy buchnęła i żądzę zemsty zrodziła, zrodziła żądzę krwi wroga, paznogciami, zębami bylibyśmy go szarpali, krew jego pili, a takiego z naszych, coby nas wstrzymywał, mianem zdrajcy byśmy zhańbili; nie, to była pieśń straszna, dziś to widzę pieśń nie chrześcijańska, zemsty, krwi i ognia żądna.
Od tego nabożeństwa rozpoczęło się inne życie w okolicy. Nastało jakieś nieme porozumienie; bez słów rozumieli się wszyscy doskonale, każdy wiedział już, do czego to zmierza.
Ksiądz bez ustanku tylko jeździł, ludzi jakichś nieznanych to przywoził, to odwoził; paki, nieraz bardzo duże i ciężkie, nocą zwożono i skrywano tak, że nawet nikt z naszych nie wiedział, co zawierały i gdzie były ukryte.
Głuche, a coraz straszniejsze wieści pomiędzy nami chodziły: że w Warszawie rzezie, że brankę urządzili, że już się bronią, że powstanie wybuchło i Langiewicz jest naczelnym wodzem. Czas uchodził, czekaliśmy niecierpliwie, p. Karol najbardziej, gorączka go trawiła, posmutniał, wychudł i zgorzkniał.