Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tych odłamków zwróciły na siebie moją uwagę potrzaskane szczątki pomnikowej tablicy; pomimo uszkodzeń odczytałem jednak wyraźny napis:
.....omski... starosta... hlajski...
Konfederacyi targowickiej konsyliarz...
...ces... general-leite...
...Kawaler orderu...
Stary szlochał bezprzestannie; chciałem go podnieść, zawieść do jakiejś izby, na pościeli jakiej złożyć. Moje słowa, perswazye, prośby na nic się zrazu nie przydawały! ból widocznie tak srogi ogarnął był starca, że głuchy był na wszystko, co go otaczało. Szeptał tylko ustawicznie:
Konec!... Ostatok!...
Jednak po jakimś czasie spojrzał znowu na mnie i zdziwienie jakieś wypiętnowało się na jego zmęczonem obliczu; spoglądał tak, jakby mnie po raz pierwszy spostrzegł. Patrząc mi badawczo w oczy przemówił:
— Tak!... Ostatek!... Koniec!... I mój już koniec nadchodzi... Jeżeli macie Boga w sercu, to popa mi sprowadźcie... Koniec mój nadchodzi... pańską sławę przeżyłem, nieszczęśliwy... Popa! Na rany Chrysta, popa!
Groza burzy dawno już była przeszła; słońce już znowu jasno świeciło; słowik śpiewał w zaroślach pieśń weselną, życiem kipiała cała przyroda a ten starzec prawił o śmierci.
Pozostawiłem Maksa przy chorym stróżu ruin, sam dosiadłem klaczy i pojechałem do wsi po popa.
Miejscowego parocha zastałem w domu, zmartwił się bardzo wiadomością, której mu udzieliłem i co rychlej wybrał się wraz ze mną ku ruinom. Gdyśmy tam zdążyli, zastaliśmy Dynysa w tej samej pozycyi, w jakiej go zostawiłem; mój chłopak przerażony, wystraszony stał oparty o drzewo i bezmyślnie przesuwał w dłoniach cugle, któremi przytrzymywał pasącego się na świeżej murawie konia.
Starzec, gdy popa zobaczył, ukląkł jak zdrowy człowiek, przeżegnał się pobożnie.... Rozpoczęła się cicha spowiedź...