Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z izby dochodziły nas tylko urywane dźwięki słów, tylko ciężkie westchnienia. Wreszcie ksiądz Onufry ukazał się w drzwiach, stara jego pomarszczona twarz była dziwnie wzruszona, dwie łzy świeciły w przygasłych oczach.
— Gromnicy! — rzekł do Nowakowej rozkazującym tonem.
Gdy gospodyni pobiegła po gromnicę, ksiądz nachylił się do mnie i szepnął drżącym głosem:
— Święty to człowiek umiera.
Za chwilę wróciła Nowakowa, niosąc w ręku zapaloną gromnicę. Ksiądz Onufry wszedł pierwszy do izby umierającego, a za nim my wszyscy. Spojrzałem na łóżko: Chory leżał znowu jak martwy, z oczami utkwionemi w sufit, konwulsyjnie kurczącemi się palcami ściskał ów srebrny krzyżyk.
Gdy zbliżyłem się do samego łóżka, podniósł jeszcze raz oczy na mnie i szepnął tak cicho, że raczej domyśliłem się po ruchu ust, niż dosłyszałem:
— Umieram!... Kotłowski... Ojczy... zna!...
Nie mógł już ani słowa więcej wymówić, dusić go coś w piersiach zaczęło, zgrzyt ów straszny, który słyszałem rano, powtórzył się znowu teraz, tylko z daleko większą mocą. Ustami napróżno starał się chwytać powietrze, a rękoma konwulsyjnie starał się zrzucić kołdrę z piersi, rozerwać koszulę. Twarz przybrała znowu szarą straszną barwę, oczy wlepił we mnie nieruchomie.
— Konać zaczyna! — szepnęła Nowakowa, stojąca obok głowy chorego z gromnicą w ręku.
W tej chwili ksiądz Onufry, zbliżywszy się i pochyliwszy głowę nad chorym, zaintonował starą słowiańską modlitwę nad konającymi.
Tebi Hospody predajem duszu raba twojcho Joana — brzmiały dziwnie tęskne i uroczyste równocześnie słowa modlitwy. — Da predrawłszyj sia ot mira Tebi żywet.
Chory otworzył jeszcze raz oczy na chwilę i we wzroku jego dojrzałem uczucie szczęścia jakiegoś, spokoju dziwnego; spojrzał na kapłana, niby dziękując mu; usta poruszyły się