Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trzciny i sitowia, roztaczających się u górnych wybrzeży międzyrzeckiego stawu. Brnąc przez mokrzadło i skacząc przez głębokie rowy, zacząłem powracać, starając dostać się na bardziej uczęszczaną drogę.
Zanim doszedłem do traktu, usłyszałem rozlegający się z wieży kościelnej srebrny dźwięk sygnaturki; był to znak, że ksiądz wikary wychodzi już z poranną mszą. Przyspieszyłem kroku i za kilkanaście minut wszedłem w boczne drzwi kościoła.
W dużej, długiej i na wpół ciemnej jeszcze nawie kościelnej, oprócz dwóch żebraków i ślepej szewcowej, nikogo nie było. Przeszedłem przez całą nawę i ukląkłem przed ołtarzem. Właśnie ksiądz był skończył czytać ewangielię.
Modliłem się długo, utonąłem zupełnie w modlitwie i czulem jak z każdą chwilą robi mi się lepiej, swobodniej. Modlitwa tak zajęła wszystkie me siły umysłowe, że nawet nie zwróciłem uwagi, że msza św. już skończona, że ksiądz odszedł od ołtarza i świece już nawet zakrystyan pogasił.
Nagle uczułem, że ktoś dotknął mego ramienia; podniósłem oczy i ujrzałem nad sobą poczciwą twarz księdza wikarego.
— Chodź synu! — rzekł dobrotliwie. — Chodź! Czasem zadługa modlitwa także grzechem być może. Chodź!
Poszedłem za nim jak dziecko za ojcem. Gdy znaleźliśmy się w jego izbie, rzekł ksiądz nagle:
— Mów, co za boleść cię złamała? Mów!
Gdybym nawet nie miał był ochoty ani zamiaru wyspowiadać się z mych wrażeń i cierpień przed tym niezwykłym człowiekiem, to byłbym był musiał usłuchać tej wszechpotężnej woli, która dźwięczała w jego głosie. Rozkaz ten jednak nietylko nie sprawił mi przykrości, przeciwnie doznałem wielkiej radości na myśl, że podzielę się z tym starcem ciężarem duszę mą przygniatającym.
Usiadłem obok i cichym głosem opowiadałem mu wszystko i to, co wiedział i to, czego mu jeszcze nigdy nie mówiłem. Odkryłem mu duszę moją do najgłębszych skrytek, a przy