Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie odpowiedziałem jej na to. Po dość długo trwającem milczeniu zapytałem pierwszy: czy nie wié, co się dzieje teraz w zamku?
— Państwa się spodziewają! — zawołała z zapałem i twarz jej rozjaśniła się radością. Za kilka dni przyjdą na pewno. I nasza gołąbka, nasza złota panienka przyjedzie.
Nie zwierzałem się nigdy z moich uczuć przed Józefową, lecz ona oddawna odgadła tajemnicę mego serca — i Aniuta stała się naszym wspólnym ideałem.
— Jaka ona śliczna — mówiła, zapalając się coraz więcej Józefowa — jak jaka święta z obrazu w kościele.
Nie chciałem dłużej rozmawiać z Józefową o Aniucie, wydawało mi się to pewnym rodzajem profanacyi; dla przerwania więc jej zachwytów zapytałem, czy nie cierpi niedostatku?
— Boże uchowaj! — zaprzeczyła staruszka. — Pan dla mnie był bardzo hojny, wyznaczył mi pensyę do samej śmierci i najął dla mnie tę chatkę od zarządu dworskiego. Żyję tu jak u Pana Boga za piecem — mówiła dalej — do kościoła chodzę co dnia, poczciwe kumy mieszczanki odwiedzają mnie często.
— A jakże się miewa nasz ksiądz wikary? — pytałem dalej.
— Zdrów, chwała Bogu najwyższemu; zawsze się wypytuje o ciebie paniczu mój ty złoty.
Pogawędziwszy jeszcze z pół godziny ze staruszką, wypytawszy ją o wszystkich znajomych, poszedłem przywitać się z księdzem.
I on mnie przyjął z otwartemi rękoma. Długo, długo z nim rozmawiałem, wylałem przed nim mój żal z powodu postępowania mego ojca.
— Synem jesteś — odparł mi starzec — nie jestto rzeczą syna wydawać sąd o czynach ojca. Bóg krzyżem cię nawiedza, przyjmij krzyż z ręki Pana i dziękuj Mu za to, że doświadcza twoją duszę.
O moich zamiarach przyjęcia katolicyzmu nic dnia tego nie mówiłem, staruszek też nie wszczynał sam tej kwestyi.