Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdy, wysiadłszy z pocztowej bryczki, wbiegłem do pokoju powitać ojca, zastałem ją w negliżu, rozsiadłą w jadalni przy porannej herbacie. Wściekłość jakaś opanowała mnie; w jednem mgnieniu oka oceniłem, jakie następstwa ten wypadek może pociągnąć za sobą w stosunkach naszych z zamkiem; zakląłem trywialnie, trzasnąłem drzwiami i uciekłem do swego pokoju. Ojciec przyszedł w ślad za mną.
Nie gniewał się nawet za moje gburostwo; zaczął się tłumaczyć. Mówił, że to jest najnieszczęśliwsza kobieta pod słońcem, że musiała uchodzić przed brutalstwem męża, który stał się dla niej prawdziwym tyranem; ostatecznie zapowiedział, niby na pocieszenie, że porobił już wszelkie potrzebne kroki prawne, że przeprowadzi rozwód i ożeni się z Julią Edwardówną.
Nie odpowiadałem nic, nie miałem wreszcie prawa sprzeciwiać się jego woli; cóżby to zresztą było pomogło?
Przezwyciężyłem gnieżdżący się w duszy wstręt i poszedłem przywitać moją przyszłą macochę. Była dla mnie uprzedzająco słodką, udała, że nie dostrzegła wrażenia, jakie na mnie w pierwszej chwili wywarła jej obecność. Od tego dnia mówiliśmy z sobą bardzo mało, ale ani razu nie przyszło pomiędzy nami do jakiejkolwiek sceny.
Najboleśniejszem dla mnie było to, że z powodu przyjazdu pani Szurinej musiał ojciec usunąć ze służby starą Józefową; za nic nie chciała starowina pozostawać pod rozkazami »takiej« pani.
Pierwszego zaraz dnia poszedłem odwiedzić mą dawną piastunkę; mieszkała w najętej chacie w pobliżu zamku. Ucieszyła się mną, jak swem własnem dzieckiem, całowała mnie w czoło, później chciała ręce me i nogi całować, ale naturalnie nie pozwoliłem na to.
O postępowaniu mego ojca nic prawie nie mówiła, tylko machnęła raz od niechcenia ręką i szepnęła:
— Eh! on zawsze był taki. Jeszcze nieboszczka nasza żyła, to miała z nim kłopoty.