Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czynownika, zbogaconego nadużyciami, poczynionemi w służbie. A panna? Och! panna jest śliczna, ale wierz memu przeczuciu, że djabeł w niej siedzi. Zobaczysz!
Zasępiłem twarz na te słowa przyjaciela i on poznał odrazu, że zrobił mi wielką przykrość, zamilkł więc na chwilę, a później innym już tonem, chłodniejszym jakimś i niby dyplomatycznym dokończył:
— Zresztą mogę się co do panny mylić. Nie jestem ani prorokiem, ani nieomylnym fizyonomistą; zdarzają się wypadki, że na podłej dziczce rodzą się czasem szlachetne owoce.
— Oh! ona jest szlachetna — zawołałem z zapałem. — Ona najszlachetniejsza z kobiet tej ziemi! Żebyś ty ją znał.
— Daj ci Boże, żebyś się nie pomylił — zakonkludował smutnym jakimś głosem Adaś i natychmiast zmienił przedmiot rozmowy.
Pomimo że mieszkańcy zamku niepodobali się memu przyjacielowi, on jednak zrobił w zamku jak najkorzystniejsze wrażenie. Ślicznie mówił po francusku. Zaraz na drugi dzień zostaliśmy zaproszeni do wzięcia udziału w jakiejś urządzić się mającej wycieczce do sąsiedniego lasu. Naturalnie, że pojechaliśmy obaj.
Rodzice Anny i mój ojciec jechali powozami, my młodzież konno. Biały mój arab jakby wiedział, że mi o to chodzi — pysznił się jak paw; ogon swój jedwabisty rozwinął, jak chorągiew, parskał ogniście i wyprawiał takie skoki, że można było sądzić: iż nie bylejakim jeźdźcem potrzeba być, aby na nim dosiedzieć, w rzeczy samej był najspokojniejszem i najpotulniejszem zwierzęciem pod słońcem.
Siedziałem na koniu jak wmurowany i radując się jego fantazyą, jeszcze podniecałem jego żywość, patrząc bezprzestannie w oczy Aniuty. Smutne dziś one były i jakieś łzawe, jakoś zamglone. Rozmawialiśmy o najobojętniejszych przedmiotach, Adam bowiem, jadący dziś na owej nerwowej, gniadej, angielskiej klaczy, z prawdziwie angielską flegma, ani na krok się od nas nie oddalał. Jego spokój i pewna ręka wy-