Strona:PL Juliusz Zeyer - Raduz i Mahulena.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mi później nadesłał, znałem szczegółowo, równie jak i osoby, które w niej występowały. Pewnego wieczora na tarasie pytał mnie, czy wiem, że się również zajmuje frenologią. W stawszy, począł oglądać wszystkich obecnych. Kiedy na mnie kolej przyszła, zawołał niespodzianie: „Ależ pan jesteś poetą! Czemu się pan z tem kryjesz?“ Odrzekłem mu, że pierwszą moją próbę p.t. „Z papierów na torebki“ zwróciła mi redakcya, i to obudziło we mnie brak zaufania w talent własny. „Ależ to nic nie znaczy! Kie powinieneś się pan dać odstraszyć. Zaraz tutaj musisz się pan wziąć do pracy!“ — zawołał, a ja, usłuchawszy jego rady, napisałem w czarownej okolicy Tegernsee powiastkę p. t. „Tęczowy ptak“, którą „Lumir“ ogłosił, za co mu na zawsze pozostałem wiernym współpracownikiem. Redakcya, która mi rękopis wróciła, wkrótce potem zażądała go znowu, alem jej już nic nie dał. W ten sposób Wałujew uczynił ze. mnie literata.“
„Życie w tej rodzinie upływało mi jak najprzyjemniej. Byłem ich gościem, a za to pracowałem z Mikołajem Piotrowiczem. Nigdy nie było mowy o honoraryum; nic mi nie płacili, ale miałem wszelkie wygody i swojego służącego. Ku zimie wróciliśmy do Petersburga. Mikołaj Piotrowicz wstąpił na uniwersytet. Oznajmiłem tedy swój zamiar, że go opuszczę, bo już nie jestem potrzebny. Ale jego ojciec powiedział do mnie: — Teraz się okaże, czyś pan człowiekiem szczerym. Przez cały czas pobytu u nas okazywałeś pan, że nas lubisz. Teraz pan musisz dać tego dowody. Na górze, na drugiem piętrze, wyznaczę panu trzy gościnne pokoje i służącego; będziesz pan naszym gościem. Jak długo u nas pan wytrzymasz, będzie to miarą pańskiego do nas przywiązania.“