Strona:PL Juliusz Zeyer - Raduz i Mahulena.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Nie mogłem zaraz odrzucić tej przyjacielskiej, uprzejmej propozycyi i w ten sposob znowu studyowałem w Petersburgu lud i wszystko, co mnie otaczało. A przecież ta gościnność poczęła mi ciężyć, zaś im dłużej, tem ciężyła więcej. G — dym po dwu miesiącach, zachorował na oczy, oświadczyłem, że mi nie służy petersburskie powietrze, i po serdecznem pożegnaniu z tą miłą rodziną wróciłem do Pragi. Tu wnet zabrałem się do pracy. W tedy napisałem „Jędrzeja Czernyszewa“.
Tu — czytamy dalej w pamiętniku — Zeyer zamilkł. Aż dotąd mówił bez przerwy, a nikt mu nie przeszkadzał pytaniami. Ale teraz odezwało się zdanie, że Wałujewowi przypisuje on za wielką zasługę. Przecież to niemożliwe, aby już dawniej nie pisywał.
— Tak jest, pisałem — odpowiedział, — ale po niemiecku.
„Wychowaliśmy się po niemiecku. Jedyną Czeszką w domu naszym była stara nasza niańka, która sama była poetką, lubo o tem nie miała pojęcia. Od niej nauczyłem się mówić po czesku. Mimowolnie obudziła we mnie miłość języka i ziemi czeskiej, a gdy miałem lat szesnaście, ocknęła się we mnie świadomość narodowa.
Mój ojciec w tedy już nie żył. Zczeszczyłem matkę i namówiłem, aby młodszych mych braci oddała do szkół czeskich. Sam też począłem pilnie studyować język czeski, a niemczyznę naraz znienawidziłem i przestałem pisać wiersze, bobym je był musiał pisać po niemiecku. Zanim opanowałem cały materyał języka czeskiego, byłem już dojrzałym człowiekiem, któremu nie wystarczały jakie — takie próby. Czułem w sobie ów ogień mocny, któremu dałem wyraz w pierwszej próbie „Z papierów na torebki; tę mi zwrócono, i to za