Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
76
Na pograniczu obcych światów.

nie odmową zraniło, że nigdy o niej nie przestawał myśleć. Ojciec twój był pięknym mężczyzną, wielkiej ogłady — ja tem nigdy nie byłem. Jednak matka Flory dała mi pierwszeństwo przed wszystkimi, którzy jej się korzyli. Każdy się dziwił, gdy sław na piękność wyszła za mąż za człowieka tak pozbawionego wszelkich świetnych przymiotów, jak ja nim byłem. Nie zwracałem nigdy uwagi na żadną kobietę; gdy więc rozgorzałem miłością dla niej, tak gwałtowną, tak dziką, że podobnej nie znała może z opisów powieściowych, dała się porwać nowości tego wrażenia. Wybuch ognia z góry lodowej zdumiał ją i zachwycił. To jest mniej więcej klucz do zagadki, której niewtajemniczeni wytłómaczyć sobie nie mogli. Przyjąłem był wówczas profesurę w uniwersytecie Jenajskim. Młoda żona moja, która się nadto o wiele młodszą wydawała, niż była w istocie, stała się wkrótce znaną w całem mieście z olśniewającej swej piękności, i dom nasz napełnił się tłumem odwiedzających i przyjaciół. Byłem dumny z rozgłosu żony i nie sprzeciwiałem się jej