Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
68
Na pograniczu obcych światów.

gdy uwierzył, że tylko wątpliwości gorącej jej duszy i boleść głęboka, iż nie mogła znaleźć drogi do zjednoczenia się z Bogiem, taką łez niepoliczoność z oczu jej wyciskały, jak historya jej opowiada. Albo, czy ci się nie zdaje, że płacz musiał jej być do twarzy, jak niektórym kobietom, które bez skrzywienia odgrywać go umieją, i że przy pomocy gruczołka łzowego niewinnej nad czcigodnym biskupem dopuszczała się kokieteryi.
Flora spojrzała na mnie z urazą, i nawet z bólem.
— Nie zasłużyłam na lekceważące twe szyderstwo — rzekła bez najmniejszego śladu gniewu. — Można nie podzielać cudzych poglądów, lecz to nie upoważnia jeszcze do deptania wszystkiego, co bliźniemu świętem być może.
Zrobiła parę kroków ku drzwiom, potem zwróciła się znowu do mnie.
— Ojciec czeka — rzekła tym samym przyjaznym, dobrym głosem, jakby nic się nie było stało. — Wskażę ci drogę, Łazarzu; porobiono pewne zmiany w domu od ostatniej twojej bytności.