Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
66
Na pograniczu obcych światów.

uniesienie, naprzykład, jakie skłoniło panią de Chantal, że, owdowiawszy, ostrzygła piękne swe włosy, imię Chrystusa rozpalonem żelazem wypaliła sobie na piersiach i wszystkiego się odrzekła: świetnego imienia, wielkich majętności, własnych dzieci; że bez wahania przestąpiła przez ciało najmłodszego syna, gdy ten, nie chcąc jej do klasztoru puścić, na progu jej komnaty się położył. Takiem jest prawdziwe powołanie, Łazarzu, a takiego zapału, takiego uniesienia mi brak. I pytam s am a siebie, czy wolno mi, bez głębokiego tego uczucia, z dobrą jeno wolą, że regule się poddam, do klasztoru wstępować?
Flora była niewymownie piękna w tej chwili. Ogień, z którym mówiła o regule i pani de Chantal, zdawał się rozpromieniać całą jej twarz. Zachwycony, ująłem ją za obie ręce; wkrótce wszakże puściłem je znowu, bo zadrżała, i zdało mi się, że oczekuje wyraźnego wyznania zachwytu, który zapewne z oczu mi strzelał.
Rozwaga powróciła mi w tejże chwili. Toć nawet i panna Adelma majaczyła mi kiedyś