Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
65
Na pograniczu obcych światów

siejsze próby wyzwalania naszej płci z waszej mocy, choćby w zasadzie dobre były i słuszne, mają jednak w sobie coś prozaicznego, częstokroć nawet śmiesznego, tak, że się na was mężczyzn za drwiny wasze i szyderstwa nawet obrażać nie mogę.
— Bronisz dobrze swej sprawy — odparłem — pod wieloma względami przyznaję ci słuszność. Dobrze. Powiedziałaś mi tedy, co cię z życia wypędza i co do klasztoru cię ciągnie; powiedzże mi także, co ci nie daje urzeczywistnić swego przedsięwzięcia?
— Powiem ci chętnie — brzmiała prosta odpowiedź. — Jest to rzecz jedyna, ale nader ważna.
— A rzeczą tą jest? — rzuciłem z wytężonem oczekiwaniem.
— Brak tego, coby się prawdziwem powołaniem zwać mogło, ponieważ, jak ci już powiedziałam, wiedzie mię tam zimne jeno rozumowanie. Mam na myśli, mówiąc o powołaniu. potężne, ekstatyczne owo uniesienie, które nieodparcie porywało niegdyś kobiety wielkiej, świętej, czcigodnej pamięci, takie