Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
64
Na pograniczu obcych światów.

mowę — jeszczebyś nie miała przyczyny grzebać sam a siebie za życia, jeszczebyś nie miała potrzeby iść drogą, którą rozum i przyroda zgodnie potępiają.
— Nie podzielam twego zapatrywania — odpowiedziała Flora. — Cóż może być naturalniejszago od ucieczki, gdy serce mamy zranione, a duszę smutną, w opiekuńcze cienie murów świętych? My zwłaszcza, kobiety, wiele mamy do zawdzięczenia tej instytucyi, bo klasztory dawały nam za czasów najbardziej barbarzyńskich pewną nie pozbawioną dostojeństwa samodzielność, której nam społeczeństwo odmawiało w domu czy to ojców, czy małżonków. Dziewczęta oddawały się Bogu, aby uniknąć męża, i zda mi się, że klasztory były tedy pierwszem i dość szczęśliwem rozwiązaniem emancypacyi w średniowieczu. Niech cię nie przestrasza słowo to w mych ustach; czytałam gdzieś coś podobnego i trafem przyszło mi to teraz na myśl. I jest w tym właśnie rodzaju emancypacyi coś świetnego, wielkiego, nawet podniosłego, co napełniało mnie zawsze czcią i podziwem, podczas gdy dzi-