Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
37
Na pograniczu obcych światów

dopiero przy dziennem świetle na zimno rozważyć — ale sen pierzchał mi z powiek i myśli moje wracały uparcie do przedmiotów, które mię odpychały i zajmowały zarazem niezwykle.
Z tła dawnych wspomnień wynurzał się obraz Flory w niewyraźnych zarysach. Była jeszcze dorastającem dzieckiem, gdym ją po raz ostatni przed laty widział. Była wówczas nieładna, śniada, sucha, tylko oczy, w stosunku do drobnej twarzyczki aż za duże, miała niezwykle piękne.
Flora Frydecka wydawała się zawsze zamyśloną, nawet w epoce, gdy sukienki lalek jeszcze prawdopodobnie największą jej były troską. Niewątpliwie, lgnąłem zawsze szczerą przyjaźnią do marzącego tego dziecka, ale aby przedstawić sobie Florę teraz jako dziewczę choć trochę powabne, na to nie starczyły wszystkie wysiłki mojej wyobraźni.
Pokręciłem głową. Kupiecki sposób, w jaki ojciec plany swoje co do mego wyłożył ożenku, budził we mnie niechęć, a rozgoryczenie moje względem kobiet, które wydawały mi