Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
34
Na pograniczu obcych światów.

da, nie miałem sam zbyt wysokiego wyobrażenia o kobiecie, nie ceniłem jej bardzo, doświadczenie miałem zbyt gorzkie, ale muszę jednak wyznać z wdzięcznością, żem z matką twoją szczęśliwy był w małżeństwie, choć było ono z zimnego zawarte rozumu. Zdaje mi się, żeś zrodzony do życia rodzinnego — przeto radzę ci, porzuć to wieczne tułanie się po świecie i zostań nareszcie człowiekiem użytecznym. Pytasz, w jaki sposób? Bądź pewny, że twoje dyletanckie zabiegi o stopień uczonego do celu cię nie doprowadzą; nie masz dość wytrwałości ani uzdolnienia. Zajmij się raczej naszym kawrałkiem ziemi — wierzaj mi, cel to piękny; wychowaj rodzinę i bądź szczęśliwy... Wspomniałem o naszym mająteczku. Daję ci radę, a sam podług niej nie postępowałem, tak, że teraz gorzkie sobie czynię wyrzuty. Niestety, zbyt mało starałem się o podniesienie rodzinnego naszego dziedzictwa. Miewałeś zawsze, ile chciałeś, pieniędzy. Była to karygodna słabość z mej strony, żem zawsze zaspokajał twe żądania, żem nigdy nie zwrócił ci uwagi na rzeczy-