Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
32
Na pograniczu obcych światów.

nał, ale religia znowu się zrodzi. Niech tedy materyalizm wyprawia swe orgie, dni jego są policzone; umierające me oko spostrzega we mgłach migotanie gwiazdy słabo jeszcze świecącej — spirytyzm podnosi czoło. Kręcisz głową? Czemu? Dlatego, że „wiedza“ wasza głową kręci; wierz mi wszakże, iż ona z prostej tak czyni ignorancyi. Jakiemż prawem chce ta wiedza rozstrzygać spór? Czyliż nie wyznaje sama na pierwszej stronnicy każdego podręcznika szkolnego, gdy pouczać chce o siłach przyrody, że siły te są objawami, których niepodobna nawet wytłómaczyć, których przyczyny nawet przypuszczalnie odgadnąć nie można? A jednak taż sama wiedza mówi nieustannie o swych zdobyczach i potępia bez wahania, bez badania spirytyzm, mimo, iż posuwa on dalej granice znanych praw przyrody i dowodzi, że „nadprzyrodzone” przyrodzonem jest, a nie żadnym cudem. A świat pozostały? Wierzy swym uczonym i udaje, że będące w obiegu teorye własnym rozumem pojął i zbudował, podczas gdy właściwie powtarza ślepo i mechanicznie za uznanemi po-