Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
27
Na pograniczu obcych światów

i z rzeczywistą śmiercią ojca, tłómaczyłem sobie dotychczas, jako prosty przypadek, ale teraz przesądność zażądała nagle, jakby na przekór jasnemu rozumowi, dotąd we mnie przemagającemu, abym się jednak przekonał, czy niema czasem w całym tym zbiegu przypadkowych zdarzeń czegoś innego, niż traf jedynie? Z uśmiechem niedowierzania chwyciłem lampę i poszedłem spiesznie przez długi korytarz i drewniane schody na górę do biblioteki. Czułem sam, że wyglądam, jak jeden z owych perfumowanych ateistów ośmnastego wieku, którzy w buduarach pudrowanych markiz wyszydzali wszystko, czego ja sny nie uznawał rozum, ale których wnet potem kuglarskie sztuczki Cagliostra zabobonnym przejmowały strachem.
Biblioteka ojca była nietylko dla m nie, ale i dla matki, i dla wszystkich domowych jakąś izbą Sinobrodego. Jako dziecko miałem, jak wrszyscy zresztą w domu, surowy zakaz, aby tam nie wchodzić, i nawet do drzwi się nie zbliżać. W późniejszych latach, gdy tajemnicza komnata już mnie nie przestra-