Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
22
Na pograniczu obcych światów.

moja własna, szczęśliwa twarz z doby złotego dzieciństwa.
Zajmujące to, stare domostwo zbudowane było całe w stylu Ludwika XV, a niektóre jego części pochodziły z epok o wiele jeszcze dawniejszych. Nieboszczka matka moja miała niewinną słabostkę, którą ci i owi za wielki grzech uważali; przybierała mianowicie nader arystokratyczne pozory. Uważała zawsze za ogromne nieszczęście wyginięcie drobnej naszej szlachty narodowej, która bywała pono siłą i rozumem narodu całego i naczyniem jego trądycyj w średniowieczu i nawet później. Pomiędzy ostatnie szczątki tego stanu szlacheckiego zaliczała naszą rodzinę — nie chcę rozstrzygać, słusznie czy niesłusznie.
W wielkiej sali, pamiętającej średniowiecze, z pięknem sklepieniem gotyckiem i ogromnym kominem kamiennym, na który pół sosny na raz wejść mogło, rozwiesiła matka wizerunki przodków naszych. Z dumą widoczną błądziły zawsze oczy jej po twarzach dziadów i ich małżonek, ale rumieniła się jednak lekko za każdym razem, jeśli ktoś spytał przy-