Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
246
Na pograniczu obcych światów.

tracimy pamięć minionego bytu swego, aż wreszcie przychodzi chwila odrodzenia się stanowczego, aż wreszcie stajemy się istotą, jaką ja teraz właśnie jestem. Wtedy pamięć nasza powraca, wtedy cała przeszłość leży przed nami, jak bezbrzeżna równina u stóp wysokiej rozpościerająca się góry, wtedy oglądamy, jakby z jakiegoś wyższego stanowiska cały długi łańcuch różnych żywotów, przeżytych od chwili, gdy dusza nasza z ciasnej niemej, ograniczonej, martwej wydobyła się poczwarki, od chwili, gdy słabem życia drganiem od niedyszącego różnić się poczynamy tworzywa, aż po koniec świadomie przebytej drogi żywotów. Wówczas poczynają falować w nas potężnie różne uczucia. Dawno nieznane, dawno zapomniane przebudzają się nagle, jak wulkany w naszej istocie, coś ciągnie nas w górę ku życiu czystszemu, szczęśliwszemu podobno, niż to, któreśmy dotąd poznali na długiej konań i odrodzin drodze, coś znowu tajemniczo nęci i wabi nas z powrotem tam, dokąd wracać jest grzechem... I oto ja mam zuchwalstwa stanąć tam, gdzie