Przejdź do zawartości

Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
239
Na pograniczu obcych światów

— W cichym śnie pogrążony, drzemie u źródełka, gdzie raz pierwszy cię ujrzał — szepcze Maelgun.
Ciało jego ciężko na stos pada. Czarownica ogień w suche drzewo rzuca...
Strzałą leci Chiomara przez pieczarę, płoszy dziko rumaka bohatera Maelguna, rumaka długą znużonego drogą. Rozmachuje Chiomara nagim mieczem, mieczem bohatera Maelguna, grotem jego do krwi bodzie konia, leci, leci, dalej, dalej, dalej...
Gwiazdy bledną w rannym brzasku, zorze w modrej śmieją się wyżynie. Zeskoczyła Chiomara z konia, spiesznym krokiem po mchu miękkim idzie, znalazła młodziana w śnie pogrążonego, uśmiech mu igra na czerwonych ustach.
Słodko drzemie pieśniarz Sinat. Białe mu piersi rosa kąpie; złote, długie włosy,. pośród kwiecia i zielonej trawy, jak strumyki światła błądzą, z rannym igrając wietrzykiem. Stare dęby śpiew mu szumią cichy, biały motyl na czole mu usiadł. Hej, młodzianie, uśmiechasz się słodko? Biada ci! Śmierć